wtorek, 31 stycznia 2012

Bóg, kasa, rock'n'roll - Szymon Hołownia i Marcin Prokop

Prawdę mówiąc, to obawiałam się tej książki. Nie tylko ja, Wy również się obawialiście. Po "Bogu - życiu i twórczości", produkowanie przez Szymona Hołownię kolejnej książki w tak zastraszającym tempie nie wróżyło dobrze. Do tego telewizyjny wizerunek Marcina Prokopa nie zachęcał do sięgnięcia po tę książkę. Bo o czym to ci dwaj panowie mogą rozmawiać i jaki będzie poziom ich dyskusji?

Z tymi wszystkimi wątpliwościami sięgnęłam po książkę "Bóg, kasa, rock'n'roll". To spisane rozmowy prowadzących "Mam Talent" na ważkie tematy: istnienia Boga, Kościoła katolickiego w jego obecnej formie, współczesnej popkultury z jej idolami, modlitwy, pieniędzy. Mamy tutaj ciekawe zderzenie dwóch osobowości: poszukującego Marcina oraz wierzącego Szymona. Marcin dzieli się swoimi wątpliwościami i przemyśleniami, nie obawia się wyrażać krytycznie o tym, co nie podoba mu się w katolicyzmie czy Kościele, Szymon próbuje znaleźć odpowiedź. Ciekawy to kontrast. A równocześnie pytania znane wierzącym i niewierzącym z ich osobistego doświadczenia rozmów z tymi, którzy mają zupełnie inny światopogląd. Dobrze, że powstała taka książka - utożsamiający się z Marcinem mogą przeczytać, jak na ich wątpliwości odpowiada Szymon. Ci, którzy podzielają poglądy Szymona, mogą przekonać się, z jakimi pytaniami od znajomych mogą się spotkać i dostać inspirację do poszukiwania własnych odpowiedzi. Kontrast stanowią też style obu autorów: wypowiedzi Marcina bardziej przypominają język mówiony, nieformalny, Szymona zaś - język pisany, i bardziej formalny, zwłaszcza tam, gdzie Szymon próbuje zahaczać o wiedzę z zakresu teologii. Jednak i tak jego wypowiedzi są zrozumiałe, a słownictwo bliskie doświadczeniu przeciętnego człowieka (dla porównania, gdy przeczytałam tekst w ostatnim numerze "W Drodze" z analizą języka kościelnych tekstów o ludzkiej seksualności, po prostu się załamałam).


Panowie nie szczędzą sobie, rzecz jasna, żartów, czasem dość uszczypliwych. Czasem śmiałam się na całe gardło. Możemy też dowiedzieć się, że odróżniają swój publiczny wizerunek (który przez opinię publiczną jest z nimi utożsamiany) od wizerunku prywatnego. Marcin Prokop o swojej prywatności mówi jednak niewiele, równie oszczędnie opowiada o niej Szymon. Poza kilkoma wyjątkami: możemy dowiedzieć się, jaka była Szymonowa droga wiary i dlaczego aż dwukrotnie wiodła przez nowicjat zakonu dominikanów, do których zresztą Szymon do dziś ma duży sentyment. Dowiadujemy się, jak Szymon rozmawia z Bogiem, a przy okazji o tym, że lubi kupować różańce.Mnie osobiście najbardziej poruszył opis historii, kiedy Szymon zorientował się, że modlitwa o życie jego krewnego nie będzie wysłuchana: "Nie wiem, do czego to porównać - może do uderzania w struny - słyszysz, które dźwięczą, a które są głuche". Mam podobne doświadczenia. I podobnie lubię słuchać kazań o. Pawła Krupy. Ale wróćmy do książki. Dobrze, że pojawiły się w niej kwestie, które obecnie bardzo mocno są dyskutowane w polskim społeczeństwie: in vitro, pozycja Kościoła katolickiego w Polsce, pedofilia w Kościele, eutanazja, aborcja, ksiądz Rydzyk... Dobrze, że pojawiły się tematy związane ze statusem celebrytów (w końcu obaj panowie nimi są) czy pieniędzmi. Tutaj częściej głos zabiera Marcin Prokop, który mówi o tym, jak gwiazdy showbusinessu są traktowane przez media, czy też opowiada o swoim stosunku do pieniędzy. Zabrakło mi takiego wątku, jak relacje z ludźmi, bo to też jest sfera, na którą duży wpływ ma światopogląd, ale też wokół której toczy się debata (związki osób tej samej płci, małżeństwo, etc. - to się rzecz jasna w tej książce przewija, ale jakby mimochodem).

Poleciłabym tę książkę przede wszystkim wątpiącym lub niewierzącym, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej, ale równocześnie aby to coś więcej było napisane w przystępnym dla nich języku. Z drugiej strony zaś tym wierzącym, którzy zastanawiają się, jak rozmawiać z ich wątpiącymi lub niewierzącymi znajomymi zadającymi mnóstwo pytań. A także tym wszystkim, którzy są zwyczajnie ciekawi celebryckiego życia - wcale nie jest ono tak usłane różami, jak wydaje się to na ekranie telewizora...

Szymon Hołownia, Marcin Prokop, Bóg, kasa i rock'n'roll, Wydawnictwo Znak, Kraków 2011.

sobota, 28 stycznia 2012

Cukiernia pod Amorem. Hryciowie - Małgorzata Gutowska-Adamczyk

Dwie poprzednie książki z cyklu "Cukiernia pod Amorem" Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk tak mnie wciągnęły, że z niecierpliwością czekałam trzeciej. Bardzo się zmartwiłam, gdy autorka na swojej stronie napisała, że wydanie książki się opóźni - straciła tekst z powodu awarii komputera. "Hryciowie" ukazali się zatem nie w kwietniu zeszłego roku, jak planowano, ale dopiero jesienią. Ja zaś dopadłam książkę w naszej mokotowskiej bibliotece dopiero teraz. Wieczór, rzecz jasna, miałam z głowy - gdy zaczęłam czytać po powrocie do domu z basenu, skończyłam dopiero późno w nocy, a do pracy poszłam niewyspana. 


Książka jest tak samo wciągająco napisana, jak dwie poprzednie. Do tego pchała mnie zwykła ludzka ciekawość, jak dalej potoczyły się losy bohaterów. Współczesnych Hryciów - Igi, jej ojca i wuja (zamieszanych w romans z tą samą kobietą) czy babki Igi, Celiny Hryć i Adama Toroszyna, jej ukochanego z młodzieńczych lat. Czy Tomasz Zajezierski dowiedział się o istnieniu jego nieślubnego syna, Pawła Cieślaka? Czy zwłoki kobiety odnalezione w podziemnym przejściu, to aby na pewno żydowska bojowniczka Lilith Cukierman? Skąd miała na palcu rodowy pierścień Zajezierskich? Czy w czasie wojny aktorka Gina Weylen zdradziła Polskę śpiewajac dla Hitlera? Swoją drogą, jej postać jest tak sugestywnie przedstawiona, że aż chciałam sprawdzić, czy istniała naprawdę - i po wejściach z wyszukiwarek na mojego bloga widzę, że nie tylko ja dałam się złapać ;) Na część tych pytań znajdziecie odpowiedź, jednak lojalnie uprzedzam, że nie na wszystkie - zgodnie z regułami sztuki, czytający zostaje z lekkim niedosytem...

Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Cukiernia pod Amorem. Hryciowie, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2011. 

niedziela, 22 stycznia 2012

Ratując Amy - Daphne Barak

Moja poszła do wydawnictwa, a ja wróciłam do czytania literatury. Nareszcie! Mogłam zajrzeć do biblioteki i wypożyczyć parę nowości wyszperanych na półce z nowościami.

Na pierwszy ogień poszła biografia napisana przez Daphne Barak, "Ratując Amy. Historia bez happy endu". Może dlatego, że bardzo wbił mi się w pamięć ten straszny film z ostatniego koncertu Amy Winehouse, który krążył po internecie. Później zobaczyłam przejmujące zdjęcie artystki, z którego patrzyła na fotografa oczami zaszczutego zwierzęcia. A potem była śmierć, do której, jak się okazało, przyczyniło się wypicie przez Amy dużej dawki alkoholu. Pamiętałam o wiele wcześniejsze recenzje dziennikarzy zachwyconych niezwykłym talentem wokalnym młodej dziewczyny. I ciągle zadawałam sobie pytanie: co takiego właściwie się stało?

Chyba dlatego właśnie sięgnęłam po tę książkę. Trochę byłam zawiedziona - Daphne Barak to biografka celebrytów i polityków, która nie chce zostać wyłącznie pasem transmisyjnym. Dyskretnie buduje swój ekspercki wizerunek, napomykając o tych, których już zna czy też o swoim powodzeniu materialnym. Pierwszoplanową postacią książki okazała się też wcale nie sama wokalistka, ale jej ojciec Mitchell Winehouse. I to głównie z jego perspektywy oglądamy historię jego córki.

Na samo pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Możemy o to obwiniać skomplikowaną sytuację w rodzinie Winehouse'ów - rozwiedzeni rodzice, matka Amy "nierozstana" psychicznie z mężem, który zostawił ją dla innej kobiety. Nadmiernie kontrolujący ojciec, w dodatku realizujący za pomocą córki swoje niespełnione artystyczne ambicje (sam jest uzdolniony muzycznie, ale Amy zdecydowanie go przerosła). Kompletnie niewidoczny i nieobecny w tej książce brat. Sama Amy, którą autorka opisuje jako niedojrzałą dziewczynkę. Czy choroba nie była dla niej przypadkiem sposobem na to, by mieć obydwoje rodziców przy sobie? A może po prostu nie była w stanie poradzić sobie ze swoim sukcesem? Pokazana też została całkowita bezradność całej rodziny w obliczu nałogu narkotykowego Amy (później narkotyki zastąpił alkohol). Matka uważała, że Amy nie chce sobie pomóc sama, ojciec próbował ją na wszelkie sposoby kontrolować.

Książka jest ilustrowana zdjęciami. Te najwcześniejsze, chociażby z Mercury Awards w 2004 r. przedstawiają młodą, pełną życia dziewczynę. Na kolejnych widać, jak Amy powoli staje się cieniem samej siebie, chociaż to nie są jeszcze te najbardziej drastyczne zdjęcia. Pozostała muzyka...

Daphne Barak - Ratując Amy. Historia bez happy endu, G+J Książki, Warszawa 2011