Sięgnęłam po nią z kilku powodów. Mieszkam na tym samym osiedlu, pomieszkiwałam na nim wcześniej, w czasie, kiedy Zdzisław Beksiński jeszcze żył (ale wtedy jakoś tego nie skojarzyłam). Dopiero, gdy się wprowadzałam do mojego obecnego mieszkania, poprzednicy wskazali mi blok z charakterystycznym graffiti upamiętniającym twórcę. Mijam go idąc do metra czy po zakupy. W przejściu tego bloku namalowane jest zresztą drugie graffiti (to, które widać na zdjęciu poniżej). I aż szkoda, że nie mogę przejść się dalej, wzdłuż okien, aby popatrzeć, jak Beksiński maluje (podobno niektórzy mieszkańcy osiedla tak robili).
Do tego w czasach licealnych byłam wielką fanką audycji Tomasza. Zawdzięczam im sporo muzycznych inspiracji. Ich depresyjność współbrzmiała też z depresyjnymi nastrojami nastolatki. Dokładnie tak, jak zauważył jego ojciec, niektóre osoby kojarzyły najpierw jego syna i wspominały jego audycje muzyczne, a dopiero potem komentowały z zaskoczeniem "to pan jest ojcem tego znanego dziennikarza?". Stąd zainteresowanie losami i Tomasza, i jego bliskich. I ojcu, i synowi dane było tragiczne zakończenie życia. Tomasz popełnił samobójstwo w Wigilię 1999 roku. Zdzisław został zamordowany przez syna znajomych w lutym 2005 roku.
Korespondencja Liliany Śnieg-Czaplewskiej i Zdzisława Beksińskiego odkrywa jakiś rąbek tej tajemnicy. On miał wbudowane dążenie do autodestrukcji, mówi Zdzisław Beksiński o swoim nieżyjącym synu. Opowiada, jak wypełniał jego ostatnią wolę czy też o swoich spotkaniach z jego fanami. Wspomina również swoją nieżyjącą już żonę. I mimo tego, że dane mu było pożegnać i żonę, i syna, mimo, że maluje dość ponure prace, w codziennym życiu zachowuje pokój ducha i jest całkiem pogodzony z życiem w pojedynkę. Nie boi się wygłaszać kontrowersyjnych sądów, czy iść pod prąd wbrew utartym zwyczajom. Czasem opowiada o tak intymnych sprawach, jak fantazje erotyczne. A równocześnie cały czas świadomie wybiera samotność - jego listy pełne są również relacji, jak po śmierci żony Beksińskiego próbowały uwodzić różne kobiety i jak to się kończyło. Jest przezorny w prowadzeniu swoich spraw, chociaż przyznaje, że jest świadomy tego, że niektóre osoby go naciągają. Pisze o malowaniu, o tym, jak tworzy kolejne prace, jak ważne są dla niego prywatność i spokój. Z maili do Liliany Śnieg-Czaplewskiej wyłania się całkiem ciekawy i nietuzinkowy autoportret - i zgodnie z tym, co autorka książki zapowiada we wstępie "z jego listów bije prawda, jakim był człowiekiem".
Liliana Śnieg-Czaplewska, Bex@. Korespondencja mailowa ze Zdzisławem Beksińskim, PIW, Warszawa 2005 r.