poniedziałek, 18 czerwca 2012

AFF - o modzie inaczej

Co przychodzi Wam na myśl, gdy słyszycie słowo "moda"? Moje pierwsze skojarzenia to modelki maszerujące po wybiegach, ekscentryczne kolekcje wielkich projektantów, ale też stylizacje w popularnych kobiecych magazynach czy na blogach szafiarek. Oraz frustracja, że w danym sezonie odzież w sklepach jest praktycznie szyta na jedno kopyto i jeśli akurat nie są modne nasze ulubione kroje czy kolory, no to lipa. Zmiana stereotypu w mojej głowie dokonała się, gdy na zajęciach w Fundacji Atelier zetknęłam się z licealistami startującymi na projektowanie ubioru, miałam okazje oglądać ich prace i zdjęcia. Wówczas przekonałam się, że moda może być też sztuką. Podobne odczucia towarzyszyły mi podczas lektury pisma AFF.

Magazyn AFF został wydany przez Stary Browar i Art Stations Foundation, jako wydawnictwo towarzyszące imprezie Art & Fashion Festival, organizowanej od pięciu lat w Starym Browarze. Pismo pokazuje modę w szerszym kontekście - poprzez pryzmat kultury, historii, socjologii i psychologii. Autorami tekstów i treści wizualnych są w większości osoby, które uczestniczyły w warsztatach festiwalowych w ciągu ostatnich kilku lat. Do współpracy przy tworzeniu pisma zaproszono również doktorantki badające modę. Czy wyobrażacie sobie, że moda istniała nawet w obozach koncentracyjnych? Tym tematem zajmuje się właśnie jedna z autorek prac doktorskich poświęconych modzie. 






Magazyn prezentuje laureatów ubiegłorocznej edycji festiwalu (jak chociażby Dominikę Grzybek, autorkę "poszarpanej" sukienki czy Matrę Litarowicz-Migdal, twórczynię fascynującej biżuterii). Dokumentuje ono efekty ich uczestnictwa w festiwalu i pozwala im zaistnieć w środowisku modowym. Znajdziemy w nim również portrety interesujących przedstawicieli starszego pokolenia poznaniaków, takich jak jak bywalec poznańskich klubów, szatniarka z gejowskiego klubu czy małżeństwo kinomanów (byli już opisywani kiedyś przez "Politykę"). Ciekawy jest wywiad z Dominiką Roqueplo, autorką słynnej sukienki w grochy Magdy M. czy kostiumu noszonego przez głównego bohatera "Sali samobójców". Gdy aktor dobrze czuje się w kostiumie, to wiem, że prawidłowo wykonałam pracę. Kostium przestaje być mój, należy do aktora - mówi. Specjalne miejsce w magazynie ma jego inicjatorka - Grażyna Kulczyk, przedsiębiorca (m. in. właścicielka centrum Stary Browar) i mecenas sztuki. Do tego masa ilustracji i zdjęć (moją uwagę przykuł fotoreportaż o uczestnikach festiwalu i sesja mody w poznańskich plenerach), a także sporo cytatów o modzie, autorstwa pisarzy, poetów, filozofów i krytyków literackich. 


Komu mogłabym je polecić? Tym, którzy interesują się modą - ale nie tyle najnowszymi trendami i nowinkami, co modą w szerszym kontekście kulturowym. Tym, którzy naukowo zajmują się modą. Osobom, które z modą chciałyby dopiero związać swoją karierę, szukają inspiracji i informacji o ciekawych wydarzeniach. To pismo dla nich.

Za egzemplarz recenzencki pisma dziękuję p. Grzegorzowi Bibro z Fortis Nowy Stary Browar.

Strony źródłowe:

  1. Strona czasopisma z plikiem pdf do pobrania
  2. Strona Art & Fashion Festival

wtorek, 12 czerwca 2012

Dom Elizabeth Gaskell

Udało mi się pojechać po pracy na zajęcia w centrum Warszawy i po zajęciach bezpiecznie wrócić do domu. Zważywszy na to, że po Foksalu rosyjscy kibole gonili się z polskimi, jeden z prowadzących zajęcia został uderzony na ulicy przez jakichś podejrzanych osobników, a na Chmielnej polscy kibole tłukli się z policją, powrót nie zapowiadał się łatwy. Na szczęście jestem już bezpieczna w swoich własnych czterech ścianach. Nie, nie oglądam meczu. Można się jednak zorientować w sytuacji po wrzaskach i rykach dobiegających z innych okien.

Wspominam moje niedawne podróże. Parę dni temu wróciłam z urlopu spędzonego w Wielkiej Brytanii. Zwiedziłam trzy miejsca, związane z literaturą i o nich chciałabym Wam opowiedzieć w kolejnych postach. Jednym z tych miejsc był dom Elizabeth Gaskell, angielskiej pisarki żyjącej w latach 1810-1865. Urodziła się ona w Chelsea na przedmieściach Londynu, większość dzieciństwa spędziła jednak u ciotki w Knutsford. W roku 1832 wyszła za mąż za unitariańskiego pastora, Williama Gaskella, który udzielał się również jako pisarz. Gaskellowie osiedlili się w Manchesterze, tutaj przyszły na świat ich dzieci i powstały kolejne książki pisarki - m. in opisywane przeze mnie "Północ i południe" oraz "Żony i córki". Kiedy moja siostra zapytała mnie, co chciałabym zwiedzić w okolicy jej domu, pomyślałam, że może warto by było poszukać śladów pani Gaskell w Manchesterze. Przez internet trafiłyśmy na stronę domu pisarki, okazało się, że podczas naszego pobytu w Anglii akurat będzie on otwarty dla zwiedzających! I tak w niedzielne deszczowe popołudnie trafiłyśmy na ulicę Plymouth Grove, pod numer 84.

Pod tym adresem znajduje się budynek, w którym pisarka mieszkała wraz ze swoją rodziną w latach 1850-1865. To tutaj napisała niemal wszystkie swoje powieści. Budynek obecnie stoi na małej parceli i jest otoczony typową miejską zabudową, lecz kiedyś przylegał do niego duży ogród, a okolica była pełna zieleni - półtora wieku temu były to już przedmieścia Manchesteru. Pisarka chętnie spędzała w nim czas, cieszyła się, że może przebywać na dworze, w otoczeniu zieleni, i nie musi wkładać czepca (czepiec, ówczesne nakrycie głowy, należało nosić wychodząc poza dom). Budynek miał wiele sypialni, zwłaszcza, że państwo Gaskellowie prowadzili bujne życie towarzyskie, obracali się w kręgach innych pisarzy, ale też innowierców i reformatorów społecznych. Zatrzymywali się u nich m.in. Charles Dickens, Harriet Beecher Stowe czy amerykański pisarz Charles Eliot Norton. Trzykrotnie gościła tutaj też Charlotte Bronte, z którą Elizabeth Gaskell była zaprzyjaźniona w ostatnich latach życia Charlotte. Po śmierci pisarki i jej męża, w domu nadal mieszkały ich córki, a po ich śmierci trafił w prywatne ręce. W drugiej połowie ubiegłego wieku wykupił go uniwersytet w Manchesterze i urządził tutaj akademik, co przyczyniło się do dalszej dewastacji obiektu. Jak wiadomo, imprezujący studenci do najłatwiejszych lokatorów nie należą.

Obecnie budynek jest własnością Funduszu Historycznych Budynków w Manchesterze (Manchester Historic Buildings Trust), który po kawałku odnawia wystrój wnętrza i stara się o dalsze dotacje na remonty oraz odtworzenie wystroju wnętrza z czasów Elizabeth Gaskell. Jak mówią kustoszki, nie będzie to łatwe zadanie, gdyż jedyne zachowane fotografie pokoi pochodzą z czasów, gdy w domu mieszkały córki pani Gaskell - a zatem sporo było już zmienione.





Gdybyście kiedyś byli w Manchesterze w pierwszą niedzielę miesiąca, koniecznie wybierzcie się na Plymouth Grove, 84. Naprawdę warto! Panie kustoszki są bardzo dobrym źródłem informacji i potrafią ciekawie opowiadać. Były zaskoczone, skąd w dalekiej Polsce wiedzą o Elizabeth Gaskell - więc powiedziałam, że dzięki publikowanym u nas biografiom sióstr Bronte, w których pani Gaskell jest zarówno opisywana jako przyjaciółka Charlotte, jak też cytowana jako autorka pierwszej biografii Charlotte i jej rodzeństwa. Moja siostra zasugerowała wręcz, że dlatego może warto byłoby tutaj nawiązać współpracę z Towarzystwem Bronte i poprosić ich o upowszechnianie informacji w domu rodziny Bronte, jednym z najbardziej uczęszczanych muzeów literackich w Wielkiej Brytanii. Panie kustoszki ujęły mnie też swoją gościnnością. Gdy na chwilę oderwałyśmy się od podwieczorku, aby zwiedzić górę muzeum w większej grupie, po powrocie zastałyśmy ciasto zapakowane w folię i dostałyśmy ciepłą kawę zamiast tej, która zdążyła już wystygnąć.

Odnośniki:
1. Biogram Elizabeth Gaskell - Wikipedia
2. Oficjalna strona domu Elizabeth Gaskell
3. Strona domu Elizabeth Gaskell na Facebooku