czwartek, 8 lipca 2010

:: Baleronowa ponad wagą :: Anna Ślęzak

Kiedy byłam jeszcze na studiach i krótko po studiach, fascynowało mnie, dlaczego tak obszerna część pism kobiecych poświęcona jest dietom wszelkiego rodzaju. Dlaczego moje koleżanki przechodziły istne męki Tantala, nie pozwalając sobie na słodycze czy pizzę. Przecież ja mogłam jeść wszystko i nic się nie działo!

Do czasu. Gdy osiągnęłam wiek Baleronowej - bohaterki i narratorki książki Anny Ślęzak "Baleronowa ponad wagą", to chociaż nie zmieniłam specjalnie swoich przyzwyczajeń kulinarnych, nagle okazało się, że to, co zjem, potrafi się tu i ówdzie zmagazynować. A i kobiet w zbliżonym do mojego wieku i stosujących różne diety, zauważam w moim otoczeniu coraz więcej. Stąd zainteresowanie perypetiami Baleronowej związanymi z utratą kolejnych kilogramów.



Książka Anny Ślęzak ma formę dziennika, prowadzonego przez Baleronową, która dokumentuje nie tylko utratę kolejnych kilogramów, ale swoje przemyślenia z tym związane, dialogi z mężem Baleronem, spotkania z przyjaciółkami, w trakcie których odchudzające się panie na moment zapominają o rygorze diety i raczą się słodkościami, dialogi z ekspedientką czy wyobrażone rozmowy owoców i warzyw w lodówce państwa Baleronów. Błyskotliwie i z poczuciem humoru, z różnych perspektyw. Autorka ma rozpoznawalny styl - to zarazem zaleta (jak do tej pory nie znałam żadnej książki na ten temat, która nie byłaby kolejnym bestsellerowym poradnikiem z opisem diety-cud), ale też wada - język książki zmuszał mnie do większego skupiania się na odcyfrowaniu konstrukcji słownych, przez co uciekała mi akcja książki. W każdym razie warto przekonać się, że także kwestię odchudzania można potraktować lekko i z dystansem.

Anna Ślęzak, Baleronowa ponad wagą, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2010.

1 komentarz:

  1. odchudzanie? diety? dystans do tego? o to coś dla mnie!

    OdpowiedzUsuń