
A o czym jest "Chmurdalia"? Odbieram tę książkę jako opowieść o poszukiwaniu samej siebie przez młodą kobietę. Dominika wyrywa się spod wpływu nadopiekuńczej matki, która co i rusz chciałaby jej zaplanować przyszłość, wyrusza w podróż po różnych krajach Europy. Nigdzie nie osiedla się na stałe, nie próbuje osiągnąć stabilizacji ani wejść w utarte koleiny. Szuka swojej mitycznej "Chmurdalii" (nazwa wymyślonej przez Dominikę w dzieciństwie krainy, zaczerpnięta z wiersza Bolesława Leśmiana "Szczęście", "coś srebrnego dzieje się w chmur dali"), krainy szczęścia, swojego miejsca na ziemi. Zgodnie ze swoim nazwiskiem, płynie przez życie, jest w ciągłym ruchu. To, co jest jednak w tym poszukiwaniu stałe, to relacje z innymi ludźmi - przyjaciółmi czy osobami spotkanymi w drodze - a także pamięć o osobach, których już nie ma, czy minionych wydarzeniach. Być może los Dominiki można odczytywać też jako metaforę ludzkiego życia jako takiego, z całą jego zmiennością i niestałością.
Joanna Bator, Chmurdalia, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2010
Tytuł przykuwa uwagę, ale całość wydała mi się... przegadana? A może to styl mnie zmęczył. Chyba jestem za głupia na takie książki. Jedno muszę przyznać: postaci homoseksualne, o ile zwróciłaś uwagę na ten wątek, były w tym tomie lepiej (w sensie - przyjemniej) przedstawione niż w "Piaskowej...".
OdpowiedzUsuńteż momentami czułam się zmęczona dużą ilością wątków pobocznych. a co do postaci homoseksualnych - może dlatego, że w pierwszej części historia jest opowiadana z perspektywy różnych osób mieszkających w małym miasteczku, w drugiej - to są historie różnych osób z całego świata?
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i Piaskową górę i Chmurdalie w obie książki wsiąkłam absolutnie. Zaczynając czytać Chmurdalie było mi ciężko, bo chciałam wrócić na Piaskową górę i do tamtych bohaterów, do których się zdążyłam już przywiązać.
OdpowiedzUsuńAle już po chwili siedziałam w powieści po uszy. Za każdym razem, kiedy wchodziłam w nowy wątek było mi przykro, że wychodzę z poprzedniego, ale to trwało tylko chwilę, ponieważ nowy wątek oplatał mnie jak bluszcz w minutę. I tak za każdym razem.
Bator to dla mnie odkrycie ostatnich lat w literaturze polskiej. Ilość wątków nie była dla mnie męcząca. Chciałoby się żeby książka trwała, trwała i trwała.
Pozdrawiam serdecznie:)
Pozdrawiam:)
Zgadzam się, Joanna Bator po prostu dobrze pisze. To spowodowało zresztą, że po "Piaskowej Górze" sięgnęłam po "Chmurdalię". Chętnie czytam też jej opowiadania z Japonii publikowane w Bluszczu. No i czekam z niecierpliwością na kolejne książki :)
OdpowiedzUsuń