środa, 3 lutego 2010

Bibliopata

Jest w mojej bibliotece czytelnik, który aktywnie polemizuje z treścią czytanych przez siebie książek. Ponieważ gust mamy dość podobny, często dostaję książki czytane wcześniej przez niego i opatrzone licznymi komentarzami (ołówek, staranny, nieco staroświecki charakter pisma, obfitość wykrzykników). Autor zapisków najbardziej emocjonalnie reaguje na wszelkie uproszczenia dotyczące Kościoła katolickiego - o ile dobrze pamiętam, najbardziej dostało się bodajże Tomaszowi Piątkowi za niektóre stwierdzenia z jego ostatniej powieści. Parę razy nosiłam się już z myślą, aby zapytać bibliotekarzy, kim może być ta zagadkowa postać, jednak ciągle wypada mi to z głowy. Zagadka byłaby z pewnością prosta do rozwiązania, wystarczyłoby sprawdzić, kto przede mną wypożyczał zakomentowane książki (a niektóre z nich były przecież zupełnie nowe - więc krąg podejrzanych znacząco by się zawęził). Ale czy upomnienia ze strony bibliotekarzy by cokolwiek dały? Czy bibliopatia jest możliwa do wyleczenia?

W krakowskiej Biblioteki Wojewódzkiej z tą groźną chorobą przestano właśnie walczyć. Gdyby nasz komentator był krakusem, jego niespożyta energia mogłaby tam znaleźć odpowiednie ujście. Komentator mógłby oznaczać książki kolorowymi karteczkami, które wyrażałyby jego opinię na temat danej lektury (skala: zielona kartka - bardzo ciekawa pozycja, czerwona - gniot, żółta - książka nie jest arcyciekawa, ale też nie beznadziejna) czy nawet wypowiedzieć się na forum (o ile korzysta z internetu). Mógłby zabrać książkę, która mu się bardzo podoba, do domu, ale w zamian musiałby przynieść inną. Mógłby w bibliotecznej kawiarence porozmawiać o książkach z innymi czytelnikami. Może ołówek poszedłby w ten sposób na bok...

Bibliopaci grasują w bibliotece przy ulicy Rajskiej, rozmawiała Małgorzata Skowrońska, Gazeta Wyborcza Kraków, 2010-02-03.

7 komentarzy:

  1. Nawet nie wiedziałem, że istnieje takie pojęcie jak "bibliopata".

    Ja z kolei określam siebie samego mianem "bibliofila", tzn. nie tylko kocham książki, ale bardzo je szanuję. Do tego stopnia, że niektóre przeczytane przeze mnie egzemplarze wyglądają jak nowe.

    Chyba dopiero czas studiów nauczył mnie rozmaitego podkreślania, zakreślania, stawiania wykrzykników i komentarzy (rzecz jasna, ołówkiem!). Jednak robię to tylko na książkach "branżowych" i naukowych. Literatura piękna pozostaje raczej nietknięta, a ewentualne zapiski i komentarze robię na wetkniętych do książek karteczkach, bądź też w osobnym zeszycie.

    OdpowiedzUsuń
  2. a wiesz, że mam dokładnie tak samo? po literaturze pięknej nie gryzmolę (co najwyżej zaznaczam ołówkiem i karteczkami co fajniejsze cytaty), ale ta branżowa jest nieźle pokreślona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wiem, że być może dla niektórych to świętokractwo co robi ten pan. Mnie jednak wydaje się to całkiem sympatyczne. Uwielbiam kupować nowe książki, jednak w bibliotece dzieje się pewna magia. Książki przechodzą z rąk do rąk, tak jak powinny zamiast stania na półce. Te znaki używalności książki to niezapisane historie innych ludzi, być może podobnych do nas, a może nie. Dlatego miło poznać choć jedną z nich.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja się zastanawiam, w której kolejnej książce teraz na niego trafię... ;-) Chociaż, może to jest ona, a tylko ja wyobrażam sobie starszego pana? A z magią - gdy czytałam Twoje słowa, zobaczyłam książki w mojej bibliotece i wyobraziłam sobie, ile historii musi się wiązać z osobami, które te książki kiedykolwiek czytały. Zobaczyłam zbiór historii, gotowych historii, niejednokrotnie nie mniej niezwykłych, niż te zapisane na kartach książek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdybym czytała taką książkę z "gratisowymi" komentarzami na pewno wywołałoby to jeszcze większą radość z czytania i wielki uśmiech :), bo ja przynajmniej jeszcze nigdy się z tym nie spotkałam, i zgadzam się z Miss Jacobs - tyle historii...ach!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja czytam właśnie "Dom" Kalwasa i już zrobiłem kilka zapisków. Jestem pierwszy i chętnie wypożyczę książkę za kilka lat, aby poznać zapiski innych:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. :) A w ogóle, co to za książka? Możesz napisać coś więcej?

    OdpowiedzUsuń