piątek, 16 kwietnia 2010

:: Prowincja pełna gwiazd :: Katarzyna Enerlich

Tendencja, którą dałoby się określić, jako "życie zgodne z naturą" lub też "powrót na wieś", jest dość dobrze widoczna w blogosferze. Sama czytam kilka takich blogów, których autorzy są właścicielami chat lub domostw, dzielący się swoją codziennością. To samo dzieje się w literaturze. Zaczęło się od debiutu Małgorzaty Kalicińskiej, "Dom nad rozlewskiem", która umieściła opowiadaną przez siebie historię w gospodarskie pod Pasymiem. Chociaż dla Kalicińskiej nieistotna jest sceneria opowiadanej historii - mogłaby się ona zdarzyć tak naprawdę gdziekolwiek w Polsce - pisarka znalazła naśladowców. W jej ślady idzie Katarzyna Enerlich, która właśnie wydała drugą część przygód Ludmiły Gold, toczącą się w scenerii Mrągowa i okolic, "Prowincja pełna gwiazd" (pierwsza część cyklu nosi tytuł "Prowincja pełna marzeń"). Enerlich nie kryje zresztą swojej fascynacji Kalicińską - jej książki są wzmiankowane w obu częściach jako ulubiona lektura głównej bohaterki.



Chociaż tzw. literatura kobieca (a zwłaszcza modna w niej ostatnio koncepcja "mądrej wiedźmy" - kobiety, która ufa przede wszystkim swoim emocjom, jednak czasem kosztem niepotrzebnego komplikowania swoich relacji z innymi) nie jest moim ulubionym obszarem czytelniczym, podoba mi się w książkach Enerlich to, że potrafi w nich uwzględnić właśnie lokalną specyfikę i wpleść charakterystyczne miejsca i ludzi. Jest i Pałac Nakomiady (tu ciekawostka osobista: jego właściciel jest bratem jednej z moich byłych szefowych i z wybitną pomocą moich niemieckich przyjaciół pisałam mu kiedyś mowę powitalną dla byłego niemieckiego właściciela pałacu), jest i sympatyczna galeria z przedmiotami użytku domowego z Ruszajn (na strony której sama chętnie zaglądam), są i książki ze starymi pocztówkami z Mazur (które tak samo jak bohaterka powieści lubię oglądać), i wzmianka o Ernście Wiechercie, również moim ulubionym mazurskim pisarzu czy o stowarzyszeniu ratującym aleje drzewne, jest szersze odniesienie do relacji polsko-niemieckich. Podoba mi się też widoczny talent scenopisarski - płynna, wciągająca akcja, panowanie nad skomplikowaną fabułą (momentami jednak zbyt skomplikowaną - bohaterka okazuje się pochodzić z żydowskiej rodziny, a do tego jeszcze jest żoną Niemca: nie za dużo szczęścia naraz?). Podobał mi się sposób pokazania wątków narodzin dziecka i śmierci teściowej głównej bohaterki. Ogólne wrażenie jest takie, że część druga jest bardziej dopracowana, a przez to lepsza od części pierwszej (w przeciwieństwie do Kalicińskiej - kolejne części "Rozlewiska" sprawiały wrażenie napisanych w dużym pośpiechu).

Nie podoba mi się tłumaczenie się narratorki z tego, że jej wyborem było pozostanie w rodzinnych stronach; w książce kilkakrotnie powtarzają się też opisy spokojnego wiejskiego życia, skontrastowanego z pełnym pośpiechu życiem w mieście, które jak dla mnie były po prostu irytujące. Tymczasem dzięki internetowi i samochodom te różnice obecnie naprawdę mocno się zacierają: ludzie z mniejszych miejscowości są w stanie docierać na wydarzenia z zakresu kultury wyższej, są w stanie kupować sobie aktualne nowości książkowe czy być na bieżąco ze światem, tak samo, jak miastowi posyłają swoje dzieci na dobre studia czy na zajęcia dodatkowe. Mam porównanie: sama pochodzę z małej warmińskiej wsi, w której regularnie bywam, na co dzień mieszkam w największym mieście w Polsce. Ani prowincja nie jest taka sielankowa, ani miasto nie jest tak beznadziejne, jak chciałaby Ludmiła Gold.

Katarzyna Enerlich, Prowincja pełna gwiazd, Wydawnictwo MG, Warszawa 2010.

4 komentarze:

  1. Pani Aniu. Bardzo dziękuję za tak wdzięczną recenzję mojej książki. Musze przyznać, że niewielu recenzentów docenia aspekt obrony regionalnego dziedzictwa w moich książkach, a Pani okazała się osoba bardzo spostrzegawczą!

    OdpowiedzUsuń
  2. nie za ma co - ja również sama zbieram różne książki regionalne i obserwuję, co dzieje się w moich rodzinnych stronach. stąd zwracam na to uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Aniu, dziękuję za miłe recenzje moich książek - zarówno Prowincji, jak i Czasu w dom zaklęty! I przede wszystkim cieszę się, że ludzie czytają książki. Wciąż i zawsze! I potrafią o tym mówić. Dzielić się. Serdecznie pozdrawiam Panią i Pani Czytelniczki! Kasia Enerlich

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Kasiu, mi jest też bardzo miło, że jest Pani ciekawa opinii w sieci i że rozmawia Pani z czytelnikami w ten sposób. To bardzo ważne i cenne. Dziękuję i również pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń