Tendencja, którą dałoby się określić, jako "życie zgodne z naturą" lub też "powrót na wieś", jest dość dobrze widoczna w blogosferze. Sama czytam kilka takich blogów, których autorzy są właścicielami chat lub domostw, dzielący się swoją codziennością. To samo dzieje się w literaturze. Zaczęło się od debiutu Małgorzaty Kalicińskiej, "Dom nad rozlewskiem", która umieściła opowiadaną przez siebie historię w gospodarskie pod Pasymiem. Chociaż dla Kalicińskiej nieistotna jest sceneria opowiadanej historii - mogłaby się ona zdarzyć tak naprawdę gdziekolwiek w Polsce - pisarka znalazła naśladowców. W jej ślady idzie Katarzyna Enerlich, która właśnie wydała drugą część przygód Ludmiły Gold, toczącą się w scenerii Mrągowa i okolic, "Prowincja pełna gwiazd" (pierwsza część cyklu nosi tytuł "Prowincja pełna marzeń"). Enerlich nie kryje zresztą swojej fascynacji Kalicińską - jej książki są wzmiankowane w obu częściach jako ulubiona lektura głównej bohaterki.
Chociaż tzw. literatura kobieca (a zwłaszcza modna w niej ostatnio koncepcja "mądrej wiedźmy" - kobiety, która ufa przede wszystkim swoim emocjom, jednak czasem kosztem niepotrzebnego komplikowania swoich relacji z innymi) nie jest moim ulubionym obszarem czytelniczym, podoba mi się w książkach Enerlich to, że potrafi w nich uwzględnić właśnie lokalną specyfikę i wpleść charakterystyczne miejsca i ludzi. Jest i Pałac Nakomiady (tu ciekawostka osobista: jego właściciel jest bratem jednej z moich byłych szefowych i z wybitną pomocą moich niemieckich przyjaciół pisałam mu kiedyś mowę powitalną dla byłego niemieckiego właściciela pałacu), jest i sympatyczna galeria z przedmiotami użytku domowego z Ruszajn (na strony której sama chętnie zaglądam), są i książki ze starymi pocztówkami z Mazur (które tak samo jak bohaterka powieści lubię oglądać), i wzmianka o Ernście Wiechercie, również moim ulubionym mazurskim pisarzu czy o stowarzyszeniu ratującym aleje drzewne, jest szersze odniesienie do relacji polsko-niemieckich. Podoba mi się też widoczny talent scenopisarski - płynna, wciągająca akcja, panowanie nad skomplikowaną fabułą (momentami jednak zbyt skomplikowaną - bohaterka okazuje się pochodzić z żydowskiej rodziny, a do tego jeszcze jest żoną Niemca: nie za dużo szczęścia naraz?). Podobał mi się sposób pokazania wątków narodzin dziecka i śmierci teściowej głównej bohaterki. Ogólne wrażenie jest takie, że część druga jest bardziej dopracowana, a przez to lepsza od części pierwszej (w przeciwieństwie do Kalicińskiej - kolejne części "Rozlewiska" sprawiały wrażenie napisanych w dużym pośpiechu).
Nie podoba mi się tłumaczenie się narratorki z tego, że jej wyborem było pozostanie w rodzinnych stronach; w książce kilkakrotnie powtarzają się też opisy spokojnego wiejskiego życia, skontrastowanego z pełnym pośpiechu życiem w mieście, które jak dla mnie były po prostu irytujące. Tymczasem dzięki internetowi i samochodom te różnice obecnie naprawdę mocno się zacierają: ludzie z mniejszych miejscowości są w stanie docierać na wydarzenia z zakresu kultury wyższej, są w stanie kupować sobie aktualne nowości książkowe czy być na bieżąco ze światem, tak samo, jak miastowi posyłają swoje dzieci na dobre studia czy na zajęcia dodatkowe. Mam porównanie: sama pochodzę z małej warmińskiej wsi, w której regularnie bywam, na co dzień mieszkam w największym mieście w Polsce. Ani prowincja nie jest taka sielankowa, ani miasto nie jest tak beznadziejne, jak chciałaby Ludmiła Gold.
Katarzyna Enerlich, Prowincja pełna gwiazd, Wydawnictwo MG, Warszawa 2010.
Pani Aniu. Bardzo dziękuję za tak wdzięczną recenzję mojej książki. Musze przyznać, że niewielu recenzentów docenia aspekt obrony regionalnego dziedzictwa w moich książkach, a Pani okazała się osoba bardzo spostrzegawczą!
OdpowiedzUsuńnie za ma co - ja również sama zbieram różne książki regionalne i obserwuję, co dzieje się w moich rodzinnych stronach. stąd zwracam na to uwagę :)
OdpowiedzUsuńPani Aniu, dziękuję za miłe recenzje moich książek - zarówno Prowincji, jak i Czasu w dom zaklęty! I przede wszystkim cieszę się, że ludzie czytają książki. Wciąż i zawsze! I potrafią o tym mówić. Dzielić się. Serdecznie pozdrawiam Panią i Pani Czytelniczki! Kasia Enerlich
OdpowiedzUsuńPani Kasiu, mi jest też bardzo miło, że jest Pani ciekawa opinii w sieci i że rozmawia Pani z czytelnikami w ten sposób. To bardzo ważne i cenne. Dziękuję i również pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń