Mam w firmie kolegę, z którym czasem ucinamy sobie mniej lub bardziej intelektualne dyskusje. Dyskusja o paradygmatach zaowocowała tym, że zaproponowałam koledze przeczytanie książki Thomasa Kuhna "Struktura rewolucji naukowych". Kolega nie pozostał mi dłużny i przyniósł mi książkę N. Davida Mermina "Czas na czas. Klucz do teorii Einsteina". Spodziewając się, że jako rasowa humanistka na widok wzorów zawyję z rozpaczy i zazgrzytam zębami, powiedział "A tu masz drugą książkę, gdyby ta pierwsza była za trudna". Ku swojemu zdziwieniu zobaczyłam "Sklep potrzeb kulturalnych" Antoniego Kroha. Rzecz jasna, nie muszę mówić, co czytałam w miniony weekend, a która książka czeka dopiero na swoją kolej na stosiku...
Antoni Kroh nie rozczarował, a wciągnął tak, że czytałam cały weekend. "Sklep Potrzeb Kulturalnych" również opowiada jego własną biografię, ale inny jej fragment, również w formie krótkich opowiadań. Tym razem jednak nie ciotki i wujkowie są ich bohaterami. Autor wraca do trzech lat dzieciństwa, spędzonych w Bukowinie Tatrzańskiej. Książka zawiera liczne obserwacje dotyczące kultury góralskiej, tej, jaką ona faktycznie była w czasach młodości autora, a za jaką ją uważano. Ot, chociażby zbójnicki, czyli taniec wymyślony współcześnie (czy zbójnicy byli w stanie uczyć się na pamięć skomplikowanych układów tanecznych?). Co się chyba nie za bardzo zmieniło. Rozprawia się z polskim mitem "śwarnego harnasia" - silnego, niezależnego i wolnego człowieka. Pokazuje dystans górali do "ponów", czyli miastowych. Snuje liczne dygresje dotyczące Podhala i okolic - można się dowiedzieć, że językowo polski góral ma więcej wspólnego z jego słowackim odpowiednikiem, niż na przykład z nizinnym chłopem z Mazowsza. Opowiada historię wysiedlenia Łemków czy emigracji zarobkowej górali.
Ale Sklep Potrzeb Kulturalnych to przede wszystkim historie z dzieciństwa. Mamy i opowieść o ciotce, rolniczej edukatorce, która jednemu z gazdów podarowała plakat tej oto treści: "Jaja w gnieździe przetrzymane, to są jaja zmarnowane" (który to plakat budził potem wielką uciechę wśród ponów). O niezrozumieniu przez młodego Antka, jak to Hawrań, góra oglądana przez okno domu Babuni, może się znajdować po drugiej stronie granicy. O tym, że tradycyjne góralskie buty były jadalne i nierzadko dziewczyna sądziła, że chłopak spotyka się z nią z czystej sympatii, a tymczasem okazywało się, że chodziło tylko i wyłącznie o konsumpcję jej... kierpców. O lokalnym jasnowidzu Kikli, po którego śmierci nadchodzące wojny wróżył niszczejący krzyż na grobie czy mężczyznach, którzy wykopali z grobu i spalili na stosie ciało gazdy podejrzewanego o pośmiertne sprowadzenie klęsk na wieś. No, ale nie będę ujawniać zbyt wiele - sprawdźcie sami, jakie jeszcze niezwykłe opowieści kryją się w tej książce.
Antoni Kroh, Sklep Potrzeb Kulturalnych, Prószyński i S-ka, Warszawa 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz