poniedziałek, 27 grudnia 2010

::.. a życie toczy się dalej :: Edward Cyfus

Wielu moich znajomych myśli, że Olsztyn leży na Mazurach. Ale to taki sam błąd, jakby powiedzieć, że Warszawa leży na Podlasiu. Ci, którzy są stąd, czują różnicę, chociaż nie zawsze wiedzą, skąd się ona wzięła.

Dla przypomnienia, Warmia to historyczna kraina na terenie obecnego województwa warmińsko-mazurskiego, ziemie dawnego biskupstwa warmińskiego (więcej plus mapki na Wikipedii). Wcześniej powiązana z Zakonem Krzyżackim, od 1466 roku, z Królestwem Polskim. Jej gwara przypomina mowę polską z XVI-XVII wieku, kiedy to była kolonizowana przez przybyszów z Mazowsza i Kujaw. Gdy Prusy (i należące do nich Mazury) uległy sekularyzacji w wyniku postępów reformacji, Warmia pozostała katolicka. W 1772 roku, podczas I rozbiorów Polski, dostała się pod pruskie panowanie i pozostała pod nim aż do zakończenia II wojny światowej. Stąd obecność w gwarze warmińskiej licznych niemieckich słów. Jednak jej obszar, w przeciwieństwie do Mazur, zamieszkiwała głównie ludność polskojęzyczna. Czasy wojenne i powojenne mocno zmieniły skład ludnościowy tych ziem - bardzo dużo Warmiaków wyjechało do Niemiec, na ich miejsce przyjechali z kolei mieszkańcy Kresów czy osoby przesiedlone w ramach akcji Wisła.

Książka Edwarda Cyfusa to fabularyzowana trzyczęściowa opowieść o losach najbliższych autora - dziadków, rodziców oraz jego samego i jego rodziny. Pierwszoplanową postacią jest babcia, Lyjnka (później Helenka), z której perspektywy oglądamy wiek XX na Warmii (i nie tylko na Warmii). W pierwszym tomie Lyjnka jest dzieckiem warmińskich gospodarzy ze wsi Wymój. Uczy się w miejscowej szkole, pomaga rodzicom w gospodarstwie. Jako nastoletnia panna zostaje wzięta w niewolę przez Rosjan-wyzwolicieli (Warmiak jest dla nich Niemcem) i przebywa przez ponad rok w obozie na Ukrainie. Po wielu perypetiach uda jej się jednak wrócić na rodzinną ziemię. Nie wiem, co jest w tomie drugim, gdyż tego mi właśnie brakuje, natomiast w trzecim Helenka jest już mężatką mieszkającą w Barczewie, matką kilkorga dzieci, następnie emigrantką w Niemczech, dokąd udaje się wraz ze swoim mężem.


Edward Cyfus umie opowiadać historie i dobrze się je czyta. Poza losami pojedycznych osób, stara się nakreślić szersze tło - tłumaczy zwyczaje i obrzędy, rolę poszczególnych przedmiotów w gospodarstwie czy domostwie. Niektóre dialogi pisane są gwarą warmińską, dzisiaj zupełnie już nieznaną w tych stronach - Edward Cyfus jest zresztą niestrudzonym jej piewcą, prowadząc audycje w Radiu Olsztyn czy pisząc teksty gwarą dla lokalnych gazet.

Czytając tę książkę, uświadomiłam sobie też, jak bardzo zmienił się świat w ciągu ostatnich trzech pokoleń. Moi pradziadkowie z obu stron gospodarzyli na Kaszubach i na Kresach, podobnie jak dziadkowie Edwarda Cyfusa (pisarz jest z pokolenia moich rodziców). Kolejne pokolenie odeszło od gospodarzenia, podejmując pracę w usługach czy instytucjach publicznych, a niektórzy podejmowali nawet wyższe studia. W moim pokoleniu wyższe wykształcenie stało się jeszcze bardziej powszechne, a w przypadku co zdolniejszych dzieci, wyższe studia stały się wręcz standardem. Gospodarzących na roli jest z kolei coraz mniej, zwłaszcza w obecnych czasach, gdy premiowane są raczej duże niż małe gospodarstwa.

Kolejna trudna sprawa, to tożsamość i sytuacja samych Warmiaków. Pierwsze rozczarowanie przeżyłam, gdy dowiedziałam się, że chociaż urodziłam się na tych ziemiach, to moja rodzina nie jest stąd. A kto to jest Warmiak, pytałam. Mama podawała mi przykłady osób z naszego najbliższego otoczenia - dziadków koleżanek (chociażby ten dziadek, który kazał mówić na siebie swoim wnukom "Opa") czy swoich dawnych uczniów, w większości przebywających w Niemczech. Ale dlaczego zostawili swój kraj i wyjechali? To mi długo nie dawało spokoju. Mój tata tłumaczył to chęcią polepszenia sobie warunków życia - w Niemczech w końu żyło się na wyższym poziomie. Kaszubi nie dali się tak łatwo zgermanizować, złościł się. Jednak sytuacja wcale nie była taka prosta, jakby chciał. Polityka PRL-owskich władz, która miała na celu wyrugowanie różnic lokalnych, a z dawnych obywateli państwa niemieckiego uczynienie ludzi drugiej kategorii. Napływowa ludność nieufnie nastawiona do miejscowych, do ich gwary i zwyczajów. To wszystko spowodowało kolejne fale wyjazdów, ostatnią w okolicach 1990 roku. Ci, którzy wyjechali, często wracają. Nawet osoby z mojego pokolenia - do tej pory pamiętam rozdarcie mojego kolegi, który wywieziony z Polski w wieku 11 lat nie może odnaleźć się ani w Niemczech ani w kraju rodzinnym, który często odwiedza; ani tu, ani tu nie czuje się do końca u siebie. Emigranci zachłystywali się niemiecką stopą życiową, wyższym poziomem rozwoju cywilizacyjnego - a potem odkrywali, że mimo wszystko ciągnie ich w dawne strony.

Nie wiem, jak teraz uczy się w szkołach podstawowych czy liceach na Warmii o Warmii, ale za moich czasów edukacja dotycząca lokalnej kultury czy historii po prostu leżała. W podstawówce jedyne, co znaliśmy, to kilka warmińskich pieśni, których nauczyła nas nauczycielka muzyki, Warmiaczka zresztą. W którymś momencie marzyłam nawet o odkrywaniu i opisywaniu zapomnianej historii mojej wsi. Pamiętam też wstyd, jaki przeżyłam w liceum, gdy przyszła do nas studentka ówczesnej WSP z ankietami, w których padały pytania o znanych warmińskich i mazurskich pisarzy, artystów czy kompozytorów. Potrafiłam jedynie podać Feliksa Nowowiejskiego czy Ignacego Krasickiego, to jeszcze wiedziałam, nauczycielka Warmiaczka opowiadała nam o nim. Ale Hieronim Skurpski czy Erwin Kruk - studentka po zebraniu naszych ankiet podała nam przykładowe odpowiedzi, bo ją o to poprosiliśmy, zdziwieni. Na polskim się o tym nie mówiło. Nie wiem, czy wyniki tych ankiet zostały potem wykorzystane do jakichś praktycznych celów. Wiem tylko, że zostało mi jeszcze bardzo dużo do nadrobienia. Nie ma kogo już spytać o dawną historię tych ziem, przynajmniej w mojej rodzinnej miejscowości. Na szczęście są pasjonaci tacy jak Edward Cyfus, którzy próbują ocalić od zapomnienia to, co usłyszeli i zobaczyli w swoich rodzinnych domach.

Edward Cyfus, ...a życie toczy się dalej, Elset Olsztyn, cz. 1 (2006), cz. 3 (2010).

7 komentarzy:

  1. ja bardzo polubiłam autora, kiedy przeczytałam, że też mieszkał na zydlungach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachwycająca fabuła,ludzie,krajobrazy,miejscowości tak bliskie sercu.I i II tom przeczytałam jednym tchem.Niestety mam tzw."przerwę w życiorysie",bo nigdzie nie mogę dostać II tomu.Mam nadzieję,że będzie jeszcze dodruk tej książki.Nie tylko ja na to czekam

    OdpowiedzUsuń
  3. Znajomi mojej mamy, którzy mieszkają w Olsztynie, mówili, że dowiadywali się w miejscowej księgarni - i zapewniono ich, że wydawca planuje dodruk tej drugiej, brakującej części. Jak tylko kupię, informacja pojawi się tutaj na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Codziennie wieczorem przed 21. Autor czyta swoją powieść w odcinkach /chyba 2 tom/. Bardzo ciekawe historie, prawdopodobnie w większości oparte na faktach. No i ta gwara wtrącana od czasu do czasu. Gratuluję Autorowi tak dobrej książki. Życzę dużo zdrowia i dalszej owocnej twórczości.

    OdpowiedzUsuń
  5. O, a w której rozgłośni? Radio Olsztyn?

    OdpowiedzUsuń
  6. Tekst zawiera rażący błąd. Główna bohaterka, Lyinka (Helena) jest MATKĄ a nie BABKĄ Edwarda Cyfusa...

    OdpowiedzUsuń