W tytułowym Cranford żyją głównie wdowy i stare panny. "Królestwo Amazonek", "kobiecy patrycjat" - nie zawaha się o nich powiedzieć narratorka, bywająca w Cranford z wizytami i skrzętnie zapisująca lokalne opowieści. Mężczyzn w Cranford prawie nie ma - prawie, bo sporadycznie się zdarzają: miejscowy lekarz, kapitan, który osiada w miasteczku aby spokojnie dożyć swoich dni, sztukmistrz czy służący. Panie spędzają jednak czas głównie we własnym gronie, wizytując się i rewizytując w dokładnie określonych porach - kodeks towarzyski w miasteczku jest bardzo ściśle przestrzegany. Mała społeczność, mówiąc socjologicznie, posiada silną kontrolę społeczną, i nie inaczej jest w przypadku Cranford. Sprowadza się to do tego, że wszyscy wszystko o sobie wiedzą, i każdy każdemu patrzy na ręce. Nawet drobny nietakt potrafi - jak to w małych miejscowościach bywa - urosnąć do rangi skandalu. Cnotą szczególnie pielęgnowaną w miasteczku - skoro składa się ono z niebogatych samotnych kobiet - jest "wykwintna oszczędność". Cranford pozostaje też nieco z tyłu za najnowszymi trendami mody - do tego stopnia, że stelaż do krynoliny, czyli najnowszego krzyku mody, przez kranfordzkie panie zostaje wzięty za dziwaczną klatkę dla papugi.
Mimo, że stereotyp starej panny lub wdowy w czasach Gaskell był jeszcze mniej przychylny tym dwóm stanom, niż jest teraz, bohaterki Gaskell budzą sympatię. Zarówno zasadnicza panna Jenkyns, jak i jej łagodna, młodsza siostra Matty, córki kapitana Browna, lady Glenmire, panna Pole - żeby wspomnieć tylko kilka z postaci. Nie ma się wrażenia papierowości i sztuczności - z kart książki wyłaniają się żywe, pełne dobra, ale też i zwyczajnych słabostek, kobiety. Chce się w Cranford pozostać na dłużej, bo całe to oryginalne towarzystwo wydaje się po prostu sympatyczne. Miłośniczkom i miłośnikom XIX-wiecznej powieści angielskiej gorąco polecam.
Zgadzam się w zupełności. Cranford i książkowe i serialowe to ciepłe, miłe miejsce, ma się ochotę tam wynieść.
OdpowiedzUsuńCranford widziałam tylko serial, nie wiem, czy czytać, czy już dać spokój?
OdpowiedzUsuńOjejciu, książka stworzona dla mnie *_* Mam u siebie Żony i Córki oraz Północ i Południe, ale jeszcze nie było okazji zatopić się w tych lekturach. Teraz dorzucam do puli także Cranford, a co! :)
OdpowiedzUsuńKasiek - zgadza się. Nawet żałuję, że nie mam tv ;)
OdpowiedzUsuńKasia.eire - próbuj, zawsze warto przeczytać książkę :)
Trinideth - dobrej lektury :)
Aż mam ochotę sobie włączyć płytę z serialem.:)
OdpowiedzUsuńUprzejmie donoszę, że nominowałam cie w zabawie pt. "Nagroda Blog Roku 2012", szczegóły u mnie: http://ewiater.wordpress.com/2012/12/14/z-niejaka-duma-pragne-doniesc/ :)
OdpowiedzUsuńEla, bardzo Ci dziękuję i cieszę się, że uznałaś mojego bloga na tyle wartościowego, aby go nominować :)
OdpowiedzUsuńAniu, wesołych, rodzinnych i spokojnych świąt. Wszystkiego, co najlepsze. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZbyszku, i nawzajem! Spokojnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz szzęśliwego Nowego Roku! Serdeczności :)
OdpowiedzUsuń