czwartek, 10 grudnia 2009

:: Tomasz Kwaśniewski :: Dziennik ciężarowca ::

Dopiero później, już po zamówieniu książki Tomasz Kwaśniewskiego "Dziennik ciężarowca" przez biblioteczny katalog, przypomniałam sobie, że jej fragmenty były zamieszczone w Wysokich Obcasach i już wtedy chciałam ją przeczytać. Facet pisze o ciąży swojej żony i o wspólnym oczekiwaniu na dziecko. To już jest ciekawe. Lekkie ukłucie zazdrości - no tak, dziennikarz Wyborczej, raz, że Agora zatrudnia wielu utalentowanych literacko ludzi, dwa, że pewnie przez to łatwiej jest im coś wydać. W pierwotnej wersji książka była zresztą blogiem, który autor pisał pod pseudonimem, jako Paweł Grodzki.

Otwieram książkę, zaczynam lekturę. Od razu zauważam, że coś nie jest tak. "Byłem bardzo zaciekawiony i zaintrygowany", "czuję się winny", "robię się zmęczony". Mężczyzna, który w ogóle potrafi to zauważyć, a co dopiero nazwać? Kto go tego nauczył? Już parę zdań dalej sprawa się wyjaśnia - autor wspomina, że bierze udział w terapii jako osoba lecząca się z uzależnienia od hazardu. Precyzyjny opis stanów emocjonalnych przyszłego ojca jest głównym atutem tej książki. Nie jest łatwo - Tomek lęka się i o zdrowie żony, i sam bywa zmęczony, i czuje się odpowiedzialny za rodzinę, i obawia się, że może zabraknąć pieniędzy na podstawowe potrzeby jego bliskich. Do tego ma pod opieką ciężarną kobietę. Aby uchwycić jej zmieniające się nastroje, aby za nimi nadążyć i odpowiednio zareagować, potrzebna jest właśnie ta uważność, którą bohaterowi daje terapia i walka z własnym nałogiem. To, co jest piękne, to także sposób, w jaki Tomek i Agnieszka budują swój związek - widać wyraźnie ciężką pracę ze strony obydwojga, aby ze sobą jak najwięcej rozmawiać, aby nazywać uczucia swoje i tej drugiej osoby, aby reagować. A nawet jeśli poniesie ich złość - aby umieć mimo wszystko wyciągnąć rękę do zgody, porozmawiać, wyjaśnić, wybaczyć sobie i zacząć budować od nowa. Od Agnieszki i Tomka wiele pod tym względem można się nauczyć.

Tomasz Kwaśniewski, Dziennik ciężarowca, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2009.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz