czwartek, 27 września 2012

Karolina Macios - Wdówki futbolowe

Niedawny mój urlop był czasem czytania rzeczy lekkich łatwych i przyjemnych, a także nadrabiania zaległości. Bo książka "Wdówki futbolowe" Karoliny Macios jest już zaległością. Ukazała się w maju, tuż przed mistrzostwami piłkarskimi i miała być zapewne pociechą dla wielu pań sfrustrowanych tym, co na czas mistrzostw porobiło się z ich mężami/chłopakami.

Główna bohaterka książki, jest Marta, mężatka, oczekującą swojego drugiego dziecka. Zajmuje się prowadzeniem domu i pisaniem książek. Jej mąż, Wojtek, pracuje w agencji reklamowej, więc zazwyczaj w domu go nie ma - ale kiedy już jest, nie oznacza to wcale, że jest obecny dla żony i syna Kacpra (a tym bardziej, że angażuje się w cokolwiek dotyczącego prowadzenia domu). Jest obecny przede wszystkim dla swojego wielkiego telewizora, w którym non stop ogląda transmisje meczy piłkarskich, wydając przy tym przekleństwa lub dzikie wrzaski. Bohaterka coraz bardziej nie poznaje swojego męża i coraz częściej zastanawia się nad rozwodem. Póki co postanawia zrobić sobie przerwę - zostawia syna pod opieką małżonka a sama rusza w trasę spotkań autorskich po całej Polsce...


Wprawdzie 'Wdówki..." wydają mi się słabsze od debiutu Karoliny Macios, czyli "Pieskiego życie mojego kota" - książka wygląda, jakby była pisana na "zamówienie" przed zbliżającymi się mistrzostwami, nieco na siłę. Niemniej jednak i z tego tematu udało się wykrzesać parę zabawnych sytuacji i gagów. Moja ulubiona scena to wędrówek bohaterki przez nocny pociąg z Warszawy do Szczecina, a zwłaszcza obserwacji zmieniającego się stanu upojenia alkoholowego niektórych współpasażerów. Po kraju szwendają się zresztą hordy pijanych mężczyzn porykujących kibicowskie piosenki. Teraz, po Euro 2012 wiemy już, że nie było aż tak źle. Ale pośmiać się można.

Karolina Macios, "Wdówki futbolowe", Znak, Kraków 2012.

4 komentarze:

  1. Jakoś mnie nie śmieszy widok pijanych mężczyzn. Ani kobiet. W hordzie ani w pojedynkę. Stan upojenia alkoholowego jako zabawna sytuacja? Może. Od czegóż w końcu talent, od czegóż wyobraźnia, od czegóż wreszcie opieka redaktorska.
    Taka tylko nasuwa mi się refleksja: skoro Marta oczekuje swojego drugiego dziecka, a mąż Marty Wojtek ma swój wielki telewizor, to właściwie w czym problem? Czyżby jednak mieli coś wspólnego?
    Aha, książki nie czytałem, nie czuję się tsrgetem. Tylko teraz jej omówienie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pijani panowie w książce pełnią chyba rolę antycznego chóru ;)
    Bohaterka i jej mąż - każde natomiast ma swój świat - to chyba ich łączy. Ogólnie - nie należy zbyt wiele od tej lektury oczekiwać (co zresztą widać po długości mojej notki na jej temat).

    OdpowiedzUsuń
  3. Na znak czasu co poradzić. Jak zauważył bardzo kiedyś przeze mnie lubiany poeta (przywołuję tę myśl trochę ją przeinaczając), niektórzy nie zawahają się wydać memuarów samolotu, którym latał Saint-Exupery.
    Tylko w szafkach z książkami miejsca mało, coraz mniej.
    A rola chóru antycznego... Nie byle jaka. Co nie oznacza, że można ją byle jak obsadzać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie śmieszy mnie mąż- dziecko przed telewizorem, ani kobieta myśląca widząca, że nie jest dobrze a jednak zachodząca w ciążę, ani pijani bohaterowie książek. Nie bawi mnie też piłka nożna. A to, że pierwszy raz słyszę o tej książce chyba mówi samo przez się o tym, że nie jest to lektura z górnej półki. Szkoda, bo tytuł i okładka były całkiem chwytliwe.

    OdpowiedzUsuń