sobota, 29 grudnia 2012

Mól książkowy na odwyku

czyli trochę o 2012, skoro czas podsumowań nadszedł.

Ten rok zdecydowanie upłynął mi pod znakiem książek pisanych. Jego pierwsza połowa oznaczała prace nad książką branżową nr 1, "Badania w public relations", napisaną w oparciu o materiały do mojego doktoratu i wydaną w kwietniu. Druga połowa to pisanie książki branżowej "Skuteczne social media" (o mierzeniu efektów komunikacji w social media), która ukaże się na początku przyszłego roku. Pisanie książek ma tę jedyną wadę, że skutecznie wyłącza z czytania tego, co się z nimi nie wiąże. Skoro pisałam książki branżowe, zaglądałam głównie do książek branżowych. Dzisiaj uświadomiłam sobie, że ostatni raz w bibliotece byłam pół roku temu w każdym razie zmuszała mnie nieuchronnością terminu, do przeczytania książki, a co się z tym wiąże, napisania notki. Skutki: liczba odwiedzin na blogu spadła o 23%, notek było o połowę mniej niż w ubiegłych latach. Noworoczne postanowienie: czytać więcej książek, pisać więcej notek o nich :)

Drugi istotny wątek to była prywatna cyfryzacja. Od maja jestem posiadaczką czytnika książek, który znacząco przyczynił się do redukcji papieru w domu (zwłaszcza szybko dezaktualizujących się książek branżowych) i ułatwił zabieranie po kilka książek naraz w podróż. Od października dodatkowo mam tablet, który wyparł z domu papierowe wydania czasopism. Nie trzeba się już martwić, któremu współczytelnikowi ożenić egzemplarz pisma (bo szkoda wyrzucić).

Trzecia rzecz, z której zdałam sobie sprawę dopiero dzisiaj, to obcinanie wydatków na kulturę w Warszawie, widoczne też z perspektywy zwykłej mieszkanki miasta. Najpierw zredukowano bibliotekom budżety na nowości książkowe. Kiedyś moja biblioteka miała praktycznie wszystkie interesujące mnie nowości, a ja praktycznie nie kupowałam książek. Ale złote czasy się skończyły. Od października tego roku jest jeszcze gorzej: skrócono godziny pracy bibliotek o połowę. Źle się dzieje w moim mieście...

I pięć - jak dla mnie - książek 2012, czyli prywatny ranking:


A teraz nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wam książkowego Nowego Roku!


3 komentarze:

  1. Dzienniki Kołymskie - poważna rzecz. Lubię reportaże a ich autorom zazdroszczę odwagi.
    http://kolodynska.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, ja też chyba nie wybrałabym się w takie dalekie podróże. Za to lubię oglądać świat oczami tych, którzy podróżują.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skracanie czasu pracy bibliotek - to rzeczywiście niezbyt dobrze świadczy o stolicy (lub jej włodarze stwierdzili, że mieszkańców stać na kupowanie książek) - mam nadzieję, że w moim mieście na to nie wpadną

    OdpowiedzUsuń