Skoro już zeszło na tematy podróżnicze, oto kolejna opowieść z drogi. Sam pomysł jest dość niekonwencjonalny - oto dwóch młodych dominikanów wyrusza z Krakowa autostopem do Macedonii, do Skopje, miejscowości, w której urodziła się Matka Teresa, potem zaś w ten sam sposób do Krakowa wraca. Zakonnicy obserwacje spisują w formie notatek w telefonie komórkowym, a po powrocie nadają im dłuższą, bardziej literacką formę. Tak powstała ta niewielka książeczka, zapis 8-dniowej podróży.
To, podobnie jak w przypadku Jacka Hugo-Badera, zapisy spotkań z ludźmi napotkanymi na trasie. Jednak zakonnicy nie starają się być reporterami - nie przygotowują się do podróży chłonąc informacje o poszczególnych krajach, nie biorą przewodników, nie nastawiają się na zwiedzanie. Ważny jest dla nich cel - chcą dotrzeć do Skopje i stamtąd wrócić, ale też ważni są dla nich ludzie, którzy staną na ich drodze. Ich nierzadko poplątane historie, wręcz takie, które katolickim księżom mogą postawić włosy na głowie, jak chociażby opowieści wyznawcy reiki. Czy spotkanie z polskimi dresiarzami, którzy okazują się mimo groźnego dość przyjaźnie do księży nastawieni. Ta podróż jest dla nich przede wszystkim nauką otwartości - aby spotkać się z ludzi, jakimi są, aby nie próbować na siłę wygłaszać pouczeń czy moralizować (autor przyznaje, że parę razy gryzł się w język), a tylko gdzieś przy okazji dać proste świadectwo wiary - zapewnić o modlitwie, wręczyć obrazek, powiedzieć coś bardzo osobistego. Jednak do niczego nie zmuszać ani nie nakłaniać. Krzysztof Pałys pisze otwarcie o sytuacjach, które wzbudzały w nim lęk czy niepewność i o tym, jak powodowały, że jeszcze bardziej wierzył, że jednak Ktoś nad tym czuwa.
I poza tym, że ta książka jak najbardziej jest zapisem podróży, można też odczytywać ją jako metaforę naszego życia. Podróży, która ma swój początek i koniec. W której wydarzy się niejedna zmiana planów, niejednokrotnie będziemy musieli zmienić trasę, a nawet jeśli się zgubimy, będzie to miało też i swoje dobre strony. W której spotkamy mnóstwo ludzi, przeważnie życzliwych - jeśli sami potraktujemy ich z otwartością, ale też i w której doświadczymy niszczycielskiej siły zła (bohaterowie Krzysztofa Pałysa wciąż zmagają się ze skutkami ostatniej wojny na Bałkanach, chociaż minęło już 20 lat). I w której - jeśli jesteśmy wierzący - będziemy uczyć się, aby jeszcze bardziej wierzyć, jeśli zaś nie wierzymy - będziemy zapraszani do tego, aby uwierzyć. A wszystko to podane w lekkiej, przystępnej formie (dobry odpoczynek po cięższej gatunkowo książce Jacka Hugo-Badera). Bardzo podobał mi się też pomysł okraszenia książki rysunkami na podstawie zdjęć - pomyślałam sobie, że tak rzadko spotyka się jakąkolwiek grafikę w książkach dla dorosłych, a szkoda.
Jeszcze taka ciekawostka dotycząca autora. Prowadzi on całkiem ciekawą stronę dotyczącą duchowości. Znajduje się tam też dział lżejszy, z zabawnymi filmikami o dominikanach. Nad "Szopką" zdarzyło mi się popłakać ze śmiechu, zwłaszcza, że znam niektóre występujące w niej osoby. To zestawienie w każdym razie mówi sporo o samych dominikanach jako zakonie - poważnie podchodzą do tego, co robią (o czym świadczy to, że starannie odprawiana liturgia w mojej dominikańskiej parafii powoduje przepływy wiernych z innych okolicznych parafii i czarną rozpacz proboszczów), ale równocześnie mają poczucie humoru i dystans do samych siebie. Taka jest też właśnie książka "Ludzie 8 dnia" - znajdziecie w niej sporą garść poważnej refleksji, nawiązań do innych autorów, namysłu autora nad światem, wiarą i sobą, ale również lekkie i śmieszne fragmenty.
Krzysztof Pałys OP, Ludzie 8 dnia. Autostopem do Matki Teresy, W Drodze, Poznań 2012
Aniu, dziękuję za recenzję. Świetnie piszesz, doskonale się czyta. Książka jest mądra, napisana lekkim językiem. To duży atut.
OdpowiedzUsuńps. do której parafii dominikańskiej należysz? Warszawa?
Dziękuję za bloga. Znalazłam linka na blogu o. Krzysztofa :)
OdpowiedzUsuńStomatolog, to ja dziękuję - jest mi bardzo miło, że doceniasz moje pisanie. Tak, mieszkam w warszawskiej parafii dominikanów :)
OdpowiedzUsuńMirka - nzmc, mam nadzieję, że zawartość się podobała ;)
Aniu: podobała :) a znasz książkę "prowadził nas los"? Też o wyprawie autostopem
OdpowiedzUsuńMirka, nie znam - a czy mogłabyś mi napisać o niej coś więcej?
OdpowiedzUsuńO autostopowej podróży po świecie Kingi i Chopina. Skojarzyło mi się z "Ludźmi 8 dnia"
OdpowiedzUsuńMirka, dzięki, zerknę, jeśli uda mi się gdzieś zdobyć :)
OdpowiedzUsuńno i wylądowałaś z recenzją na profilu wydawnictwa "W drodze" :)
UsuńKowal, dzięki, czy byłbyś tak dobry i mógłbyś mi podać link? Bo szukam na Facebooku i nie widzę :( Ale może już po prostu jestem bardzo zmęczona...
OdpowiedzUsuńKsiążka fajnie napisana, ciekawa, ale za słodka jak dla mnie...:) Są w niej momenty, które aż proszą się, żeby było w nich więcej grozy, jakiś pot, krew i łzy, a tymczasem wszystko jest piękne, ludzie są dobrzy, bohaterowie szczęśliwi. Ale naprawdę warta uwagi i poświęcenia czasu. Właściwie niewielkiej ilości czasu, bo jej się nie czyta - ją się chłonie :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i serdeczności :)
Może? Ale też wierzę, że podróż może być taka właśnie - spotykasz różnych ludzi, a na koniec oni mimo wszystko okazują się życzliwi :)
OdpowiedzUsuń